Kary za cofanie liczników w autach

Nareszcie cofanie liczników będzie ścigane

Kto z nas nie spotkał się z procederem cofania licznika w aucie. Praktycznie każde auto sprowadzone z zagranicy miało cofnięty licznik. Wszyscy to wiedzieli i w pewnym sensie istniało przyzwolenie na takie działanie. Wkrótce się to zmieni i „przekręcanie” liczników będzie przestępstwem zagrożonym karą więzienia. 

Rada Ministrów przyjęła 18 września 2018 projekt ustawy przewidującej surowe kary za cofanie liczników w używanych samochodach. W myśl projektu nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym i ustawy Kodeks Karny, za cofanie licznika ma grozić kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Kara ta ma dotyczyć zarówno zlecającego oszustwo, jak i wykonawcy tejże usługi. Dodatkowo za wymianę licznika i niezgłoszenie takiej wymiany w stacji kontroli pojazdów właścicielowi pojazdu grozić będzie kara grzywny do 3.000 zł.

kara więzienia za cofanie licznika

Jak teraz wygląda usługa cofania liczników?

Powszechnie znana prawda wygląda tak, że bardzo łatwo znaleźć ogłoszenia reklamujące usługi cofania liczników. Pełno takich ogłoszeń na portalach internetowych oraz na tablicach przydrożnych niedaleko granicy. Ponadto praktycznie każdy mechanik zna kilka numerów telefonów do speców zajmujących się takim elektronicznym liftingiem.

Samochodowi oszuści, którzy cofają liczniki nie mają się czego obawiać, bo nie ma narzędzi prawnych do ich skutecznego ścigania. Bezkarnie oszukują oni klientów, którzy kupują auta w komisach. Proceder ten dotyczy głównie aut sprowadzanych z zagranicy. Nieuczciwi sprzedawcy samochodów cofają liczniki praktycznie w każdym samochodzie, który znajdzie się w ich rękach. Wystarczy dysponować urządzeniem elektronicznym podłączanym do komputera pojazdu, żeby w kilka minut na liczniku kilometrów pojawiła się nowa wartość. W pewnym sensie klienci sami chcą być oszukiwani, ponieważ nikt nie kupi auta z przebiegiem pół miliona kilometrów. Inaczej, gdy auto ma 90 czy 180 tys na liczniku. Nikt w to nie wierzy, a jednak tylko takie auta się sprzedają.

Jak ma wyglądać ewidencja przebiegu pojazdu?

Założeniem zmiany ustawy mającej ukrócić proceder cofania liczników jest eliminacja tego typu zjawiska. Wprowadzenie kar za takie oszustwo to jedno. Dodatkowo stacje kontroli pojazdów mają obowiązek przekazywania do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców stan licznika odczytanego podczas obowiązkowego przeglądu technicznego pojazdu. To już funkcjonuje od jakiegoś czasu. Dodatkowo po zmianie przepisów stacje będą przekazywać do CEPiK informację o wymianie licznika i jego przebiegu w chwili odczytu przez diagnostę. Na podstawie zatwierdzonego projektu Policja, Straż Graniczna, Inspekcja Transportu Drogowego, Żandarmeria Wojskowa i służby celne podczas kontroli drogowej będą miały obowiązej spisania stanu licznika samochodu. W ten sposób stan licznika pojazdu będzie można łatwo skontrolować i porównać z historycznymi odczytami. Dzięki łatwiej będzie wykryć moment dokonania oszustwa.

Czy takie rozwiązania funkcjonują już w innych krajach?

Podobne rozwiązania od dawna funkcjonują w innych państwach Europy Zachodniej, USA. W Niemczech za fałszowanie wskazań licznika przebiegu kilometrów w samochodzie można dostać 5 lat więzienia. W Austrii rok więzienia grozi za fałszowanie danych technicznych pojazdów. Francuskie prawo przewiduje 2 lata więzienia za zmianę wskazań licznika przebiegu, a w Czechach każda ingerencja w stan licznika grozi rokiem więzienia i przepadkiem samochodu.

Czego jeszcze trzeba, żeby wyeliminować oszustwa samochodowe?

Gdyby do powyższych mechanizmów dodać jeszcze jawny rejestr szkód likwidowanych przez ubezpieczycieli, oszustwa samochodowe byłyby znacznie rzadsze. Każdy pojazd ma obowiązkowe ubezpieczenie OC. Duża część kierowców wykupuje dodatkowe ubezpieczenie AC. W przypadku stłuczki, wypadku samochodowego, praktycznie każdy korzysta z polisy. Niestety nie ma rejestru, w którym można byłoby na podstawie numeru VIN sprawdzić historię wypadkową pojazdu. Taka baza mogłaby być płatna i z pewnością znaczna część kupujących skorzystałaby z możliwości pobrania raportu ubezpieczeniowego pojazdu. Nawet gdyby był płatny. Przy wydatku rzędu kilkadziesiąt tysięcy złotych za zakup używanego auta, wydatek nawet kilkuset złotych dla wielu osób nie stanowi problemu. Zwłaszcza, że taki raport pomoże uniknąć znacznie większych problemów.

 

Dodaj komentarz